Trzydziesty pierwszy model z serii Air Jordan sprawiłem sobie dość późno względem ich premiery – stąd ich recenzja nie pojawiła się na stronie aby móc skupić się na tych bardziej bierzących modelach. Niemniej od czasu do czasu wyciągało się je z pudełka i finalnie postanowiło się napisać o nich kilka słów.
Air Jordan 31 zapoczątkowały serię J’sów, które odwołują się do przeszłości. Ich design inspirowany jest pierwszymi butami Mike’a, lecz nie w formie Air Jordan 1 Alpha (które można nazwać AJ1 na sterydach) a lekkie nawiązania z naciskiem na performance – bo to w końcu buty do grania, nie? Tą ideę mieliśmy ponownie w AJ32 i zapewne będziemy mieli w AJ33, bo jak dobrze pamiętam to sam Tinker wspomniał przy premierze AJ31, że już są plany na kolejne modele z serii Air Jordan.
Zapewne cześć osób wolałaby odwrotną kolejność – wpierw AJ31 a potem AJ32 ale cóż, wyszło inaczej 😉 Na papierze oba modele są do siebie bardzo podobne – tkana cholewka z przodu buta, skóra z tylu, amortyzacja w postaci Zoom Air, płytka FlightSpeed. Lecz Nike/JB nie raz pokazał ze papier jedno, rzeczywistość drugie.
Flyknit na AJ32 był opięty – i tutaj widać przeskok w tej technologii między tymi modelami. W AJ31 mamy Flyweave który jest bardziej klasyczny – albo inaczej – taki do którego bardziej się nawykło. Nie ma tej elastyczności, lecz dodatkowo wspiera go Dynamic Flywire. Flyknit nowszej generacji jest bardziej rozciągliwy, opinający stopę, lecz na to co jest w AJ31 trudno narzekać, gdyż jak większość tkanych cholewek leży bezproblemowo. Jest wygodnie, but dobrze współpracuje ze stopą, nie ma niepożądanych ruchów wewnątrz buta. Fakt klasycznej konstrukcji języka, nie popadania w żadną skrajność ze szerokością w mojej opinii czyni je modelem w którym niejedna osoba się odnajdzie.
Zoom Air na całej długości – najssss. Może lekko odstraszać fakt ze poducha odstaje od podeszwy lecz w praktyce przy każdym kroku ona się kompresuje i osobiście nie miałem kłopotu ze stabilnością. Niemniej ten „uwolniony” Zoom to jak dla mnie poezja w kwestii komfortu i amortyzacji. Nie wiem tylko jak z jego trwałością, choć patrząc po znajomych, to nie musieli po kilku tygodniach latać na reklamację, a nawet długo im służą. To w kontekście problemów z dużym Zoomem znanym z AJ28, KD8-10, Melo M10.
Patrząc na spód buta widzimy jednolity wzór trakcji prawie na całej długości. Bez żadnych cudów na kiju, opowieści, bajek itp. Jak dobrze wiemy, w Nike’u/JB kwestia użycia przeziernej czy jednolitej gumy potrafi mieć kolosalne znaczenie (przezierne znacznie mniej lubią nieidealne warunki do grania). W swojej parze mam jednolitą mieszankę i na brak przyczepności nie mogłem narzekać, choć przy tym wzorze, jego gęstości, przecieranie co pewien czas podeszwy będzie niezbędne.
Jeśli mam zestawiać ze sobą AJ31 i AJ32 to najłatwiej jest mi powiedzieć ze poprzednik jest bardziej uniwersalny (między moimi AJ31 Low a AJ32 w rozmierze 10us jest prawie 100g różnicy w wadze na bucie). Rygorystyczność następcy niewątpliwie będzie mieć swoich zwolenników, ale dla mnie te niskie AJ31 to chyba jeden z najfajniejszych modeli w jakich grałem w ostatnim czasie. Niemniej dochodziły mnie też słuchy, że wydania z niską cholewką są delikatnie inne względem wysokich – nie wiem ile w tym prawdy (rozbija się to o lekką różnicę w szerokości i mieszanki gumy użytej w podeszwie). Jeśli ktoś jeszcze się głowi czy powijać poprzednika Air Jordan 32 – jak dla mnie gra warta świeczki.
Jak ktoś poszukuje pary – na ATAFie jeszcze trochę ich mają 😉